Bardzo szybko udało nam się dostać do Wiednia i spędziliśmy w nim praktycznie cały dzień, co oczywiście i tak było zdecydowanie zbyt krótkim czasem by zobaczyć chociaż ćwierć tego co to miasto ma do zaoferowania. Kawy tam nie wypiliśmy obiadu też nie zjedliśmy, było zbyt drogo. Czas płynął nieubłaganie a perspektywa nocy we Wiedniu nas trochę przerażała więc komunikacją miejską, nie bez problemów dojechaliśmy na wjazd na autostradę prowadzącą na Bratysławę. Niestety wjazd który na chybił trafił wybraliśmy z planu miasta okazał się wyjątkowo nietrafiony, nie jechało tam zupełnie nic. Zrezygnowani bo teraz już realność wizji nocy we Wiedniu nas przygniatała ruszyliśmy polowi w nieznanym kierunku. I tu zdarzył się prawdziwy autostopowy cud, po przeciwnej stronie ulicy zatrzymała się pewna miła młoda dziewczyna. która nas zawołała i zapytała dokąd jedziemy. Niestety aż tak pięknie nie było, nie jechała ani do Bratysławy ani do Brna. Ale jechała do centrum i uznała że chyba może nam pomoc. Istotnie pomogła, podwiozła nas na stacje metra i powiedziała jak możemy dojechać na dobrą wylotówkę na Brno, co też nas urządzało nieźle, urządzało nas wszystko co dawało możliwość wyjechania z Wiednia. A i przy okazji zobaczyliśmy Hundertwasser Haus {jakkolwiek się to pisze}. Tak więc skorzystawszy z rad miłej młodej pani dotarliśmy na wylotówkę na Brno gdzie bardzo szybko zabrał nas kierowca tira jadący do Brna.